Close

Kto pracuje, kto zyskuje?

Taka oto historia, możemy się umówić, że fikcyjna. Dwie koleżanki ze studiów. Ten sam wiek, ten sam kierunek, inne plany na życie. Pierwsza – nazwijmy ją Anka – poświęca się karierze, kończy studia z przytupem, znajduje pierwszą pracę, później kolejną, po 15 latach intensywnej i pełnej poświeceń pracy obejmuje kierownicze stanowisko w dobrze prosperującej międzynarodowej korporacji. Druga – niech zwie się Aśka – kończy studia z równie wielkim przytupem, ale niedługo potem decyduje się na założenie rodziny i zostanie z dzieckiem w domu. Potem z kolejnym i jeszcze jednym. Jako 45-letnia matka trójki dzieci podejmuje pierwszą w życiu pracę zawodową. W firmie koleżanki, na najniższym stanowisku asystenckim. Nie oceniam, który model jest „lepszy”, daje więcej korzyści, która z nich osiągnęła w życiu więcej. Uważam, że każdy ma prawo do wyboru swojej drogi w życiu i tego czemu chce się poświęcać. Wróć. Chciałabym, aby każdy miał możliwość takiego wybór. Bo ten przedstawiony wyżej jest tylko iluzją. Dlaczego?

Aśka, przez blisko 20 lat swojego życia nie dostawała żadnego wynagrodzenia. Wychowywała dzieci, pracowała w domu, sprzątała, gotowała, prasowała, odrabiała lekcje, chodziła do lekarza. Ale też towarzyszyła swoim dzieciom, gdy stawiały pierwsze kroki, mówiły pierwsze słowa, czytała im książki, chodziła na spacery, tłumaczyła dlaczego woda jest mokra, czemu w nocy nie świeci słońce i była na wszystkich przedszkolnych i szkolnych przedstawieniach. Jednak Aśka, gdy za 15 lat będzie chciała przejść na emeryturę przekona się, że nie ma do niej prawa. Nie należy jej się nic. Bo nie przepracuje 20 lat w firmie, która zatrudniała ją na umowę o pracę i przez te 20 lat odprowadzała składkę emerytalną. A tego wymaga ZUS. Ale czy Aśka naprawdę nie pracowała przez te wszystkie lata?

Anka natomiast zarabiała od początku. Najpierw mniej, później więcej, aż całkiem sporo. Z pewnością napędzała gospodarkę wydając swoje ciężko zarobione pieniądze. Zwiedziła świat (lub Polskę, bo nie chcę żeby Anka stała się bohaterką spotu kampanii „Nie zdążyłam” :), chodziła do teatru, jadała w restauracjach, mieszkała w fajnym mieszkaniu. I gdy Anka będzie chciała przejść na emeryturę to ją dostanie. Całkiem przyzwoitą, bo przecież zarabiała dobrze.

working woman

Ale, ale. Przecież iluzją jest założenie, że Anka zapracowała na swoją emeryturę. Nasz system emerytalny jest skonstruowany tak, że na nasze emerytury pracują nasze dzieci. Oczywiście jeśli je mamy. Bo jeśli ich nie mamy, to na nasze emerytury pracują dzieci innych. W przytoczonej historii na emeryturę Anki będą pracowały dzieci Aśki. A na emeryturę Aśki nie będzie pracował nikt, bo ona emerytury nie dostanie.

woman with a kid_2

Żebyście mnie źle nie zrozumieli. Nie jestem wojowniczką rozmnażania się i uważam, że jeśli ktoś nie chce to nie musi mieć dzieci. Ale uważam, że praca kobiet w domu też powinna być wynagradzana. A już na pewno powinna być zabezpieczona społecznie. Żeby kobiety, które poświęciły karierę zawodową wychowywaniu dzieci nie zostawały na starość na lodzie. Bo przecież to właśnie kolejne pokolenia, te które one urodziły i wychowały, będą swoją pracą zasilały gospodarkę i system emerytalny.

Kilka dni temu w mediach pojawiła się historia kobiety, która właśnie w wieku 68 lat przekonała się, że nie dostanie z emerytury ani grosza. Co prawda jest to przykład dość ekstramalny, bo kobieta wychowała 13 dzieci, ale takie historie lubią media (artykuł możecie przeczytaj tutaj). Natomiast przypadków kobiet, które z powodu pracy w domu nie mają uprawnień do świadczenia emerytalnego jest mnóstwo. Nie mówiąc o latach  życia bez  jakiegokolwiek dochodu.

woman with a kid

Dlaczego do tej pory żaden polityk nie zajął się rozwiązaniem tego problemu? Dlaczego w interesie żadnej partii nie leży wsparcie kobiet wychowujących dzieci? Dlaczego tak rozwinięte i przepełnione rodzinnymi wartościami społeczeństwo, za jakie się uważamy, nie jest w stanie dostrzec pracy kobiet? Dlaczego Kościół nie przemawia w ich imieniu?

A głosy, które zawsze towarzyszą takim rozmową, co też ma miejsce w przypadku programu 500+, że zaraz wszystkie kobiety zechcą porzucić swoje zawodowe zajęcie i wychowywać dzieci są zwyczajnie dziecinne i ignoranckie. Po pierwsze – nikt tego nie zbadał i nie wiadomo ile kobiet nie pracuje zawodowo, bo wychowuje dzieci. Po drugie – kobieta to też człowiek.  Są takie które chcą pracować i takie, które wolą poświęcać się dzieciom. Po trzecie –  przecież mierzymy się z ogromnym problemem jakim jest deficyt demograficzny i jest to problem realny, nie wirtualny jak inne którym poświęca się zdecydowanie zbyt dużo uwagi i publicznych pieniędzy. Po czwarte – i ostatnie – uważam że jest to zwyczajnie kwestia podstawowych praw człowieka i przyzwoitości ludzkiej, żeby nie dyskryminować kobiet, tylko dlatego, że zdecydowały się wychowywać dzieci.

Czy jest szansa na zmianę? Bardzo bym tego chciała, ale szczerze wątpię. Głownie dlatego, że spora część społeczeństwa nie dostrzega tego problemu. Ludziom się jakoś dziwnie wydaje, że wychowywanie dzieci to nie praca, albo że decydują się na to tylko lenie, nieroby i margines społeczny. Dlatego marzy mi się, aby powstał ruch społeczny walczący o tę kwestię. Co najmniej tak głośny jak KOD. I wcale nie uważam, że powinien to być ruch tylko kobiecy. Bo mężczyźni maja taki sam udział w rozmnażaniu (bo wychowywaniu niestety nie) jak kobiety.

Podobno Pełnomocnik ds. Równego Traktowania ma zamiar powołać „Zespół ds. przepisów i praktyk społecznych dyskryminujących rodziny i osoby wychowujące dzieci”. Jak można przeczytać na stronie premier zadaniem zespołu ma być dyskusja oraz opracowanie materiału opisującego przejawy dyskryminacji rodzin i osób wychowujących dzieci w prawie i praktyce oraz przedstawiającego rekomendacje zmian. Do grona mogą się zgłaszać przedstawiciele środowisk pozarządowych. Miejmy nadzieję, że zostaną oni jakkolwiek wysłuchani, a praca zespołu przyniesie rekomendacje które kogokolwiek zainteresują.

Na zakończenie dodam, że dzisiaj rano słyszałam w Trójce ekspertów, którzy po raz kolejny przekonywali, że gwarancją jakiejkolwiek emerytury jest odkładanie kilkuset złotych miesięcznie. I tu koło się zamyka, bo kobiety wychowujące dzieci również na to nie mają szansy.

0 thoughts on “Kto pracuje, kto zyskuje?

  1. Bardzo dobrze napisany post. Az dziwne ze ludzie nie widza tego problemu albo w ogole o tym nie rozmawiaja. Dodam krotko dwa zagadnienia: pierwsze,z doswiadczenia wiem i uwazam ze sytuacja ta rozwiazana jest dobrze w Wielkiej Brytanii,gdzie kobiety wychowujace dzieci w domu nie sa dyskryminowane. Respektuje sie ich wybor odnosnie poswiecenia zycia zawodowego na wychowanie dzieci,ale z drugiej strony sa zachecane do nawet najmniejszej aktywnosci zawodowej,co daje im drobne ale zawsze dodtkowe swiadczenie,jesli pracuja przynajmniej minimalnie. Dodac trzeba,ze koszty zlobkow zarowno tam jak i u nas sa bardzo wysokie,wiec tez nie jest tak ze kobiety,ktore nie decyduja sie na powrot do pracy po urlopie macierzynskim robia to tylko i wylacznie z wyboru. Czasem powrot do pracy i do tego fakt,ze ktos bedzie wychowywal twoje dziecko za ciebie przez pierwsze trzy lata,ktore maja najwiekszy wplyw na to jakie bedzie Twoje dziecko w przyszlosci,jest nieoplacalny i finansowo i pogladowo. Kwestia druga,bardzo wazna: pozostawiona w domu kobieta z dzieckiem bez dochodow jest zdana na partnera. Czy to nie dyskryminacja? Wyksztalcona kobieta,ktora moglaby miec wysokie wynagrodzenie,niekiedy wyzsze niz jej partner, wychowuje rowniez jego dzieci i „prosi” przyslowiowo o pieniadze na pampersy,jedzenie i cala reszte. Zgadzam sie ze ten temat wymaga duzej publicznej debaty,choc moze raczej zmiany,bo o czym ty jeszcze debatowac…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Co każdy rodzic powinien wiedzieć?

 

  • jak bezpiecznie i przyjemnie dojechać tam gdzie chce;
  • jak ciekawie spędzić weekend;
  • gdzie zjeść rodzinny obiad lub wypić kawę;
  • do jakiego muzeum można wjechać wózkiem
  • który pracodawca pozwoli przyjść z dzieckiem do pracy.

To i wiele więcej wprost na Twoją skrzynkę!

ZAPISZ SIE!