Natalia Fiedorczuk za tę publikację otrzymała Paszport Polityki 2016. Autorka, matka dwójki dzieci zaznacza jednak, że książka nie jest jej pamiętnikiem, a zbiorem różnych historii, różnych matek. Jest to wynik wielu rozmów, maili, smsów i wiadomości na facebooku, z kobietami z różnych stron Polski, z matkami, głównie młodymi, niekoniecznie wielkomiejskimi.
Książka Natalii Fiedorczuk pokazuje, że w macierzyństwo wpada się jak w bańkę mydlaną z której nie można się wydostać. Bańkę, z której obserwuje się zewnętrzny, normalny świat. Dochodzą do nas dźwięki i kolory toczącego się obok codziennego życia, ale ta cienka, prawie niewidzialna bariera nie pozwala nam do tego świata dołączyć.W bańce czas płynie inaczej, światło łamie się w dziwny sposób, a twarze ludzi przybierają złowieszcze kształty. Poszukiwanie ucieczki, chociażby w centrum handlowym – kiedyś niezrozumiałym i znienawidzonym kolosem, które teraz w przedziwny sposób stał się ostoją – wydaje się być jedynym sensownym ruchem. Tutaj nikt niczego od ciebie nie chce.
Jak pokochać centra handlowe to książka o poszukiwaniu drogowskazu, zrozumienia, spokoju. To historie matek wiecznie nastawionych na krytykę, próbujących odnaleźć chociaż namiastkę swojego dawnego jestestwa. Duchowego i cielesnego. To historie o miłości narzuconej, trudnej, obarczonej poczuciem obowiązku i konieczności, miłości bezgranicznej. W końcu o miłości różnej, innej do każdego dziecka, ich ojca, samej siebie.
Pozycja trudna, niebłaha, w której większość matek pewnie w jakimś kawałku odnajdzie siebie. Z pewnością trafnie i brutalnie łamie tabu gorzkiego macierzyństwa, odnajdywane czasami przez wytrwałych obserwatorów na forach internetowych, grupach facebookowych i słyszane między słowami w rozmowach kobiet.
Natalia Fiedorczuk pisze naprawdę świetnie. Każda jekobieta książka jesta bardzo dobra. Chętnie sięgnę i po tę.
Ten efekt bańki naprawdę może człowieka pochłonąć, w początkowym okresie przyjmuje się go jako coś naturalnego, coś związanego z naszą miłością i oddaniem, ale później zaczyna dusić, tłamsić, wywoływać niezadowolenie, a nawet frustrację. Zbyt szybko przekłuć się jej nie da, ponieważ wywołałoby to wyrzuty sumienia, może po części przyznanie się do częściowej rezygnacji z samego siebie. Jakże wiele nachodzi mnie refleksji już po samym opisie książki, a co dopiero będzie, kiedy zdecyduję się na spotkanie z nią. 🙂
Bookendorfina
Szczerze polecam, mimo że bywa przygnębiająco..