Nie wiem czy oglądaliście ten film, ale niestety oczekiwanie z dzieckiem na lotnisku może być mniej więcej takim właśnie, nazwijmy to wyzwaniem, jak przygody głównego bohatera (przynajmniej te z początku filmu). Ale może też być zupełnie inaczej. Wszystko zależy od tego jak lotnisko podchodzi do swoich klientów, czyli pasażerów, w tym rodzin z dziećmi. A bywa to bardzo różnie. Największy koszmar można chyba przeżyć w Modlinie…
Na większości lotnisk z niemowlakiem do 2. roku życia możemy skorzystać z priorytetowych wejść do odprawy bagażowej i pasażerskiej. Chociaż zdarzają się wyjątki, o czym przekonaliśmy się osobiście na lotnisku Tegel w Berlinie. Trzeba szukać oznaczonych bramek lub wejść, a jeśli te dla rodzin są dzielone ze zwyczajną odprawą, to trzeba zwyczajnie pójść na początek kolejki. Na jednym z lotnisk trafiliśmy nawet na specjalne wejście dla rodzin i osób niepełnosprawnych, które znajdowało się, bardzo słusznie, tuż przy windach.
Wózek można nadać razem z bagażem przy odprawie lub poruszać się z nim na lotnisku i odstawić do luku bagażowego tuż przed wejściem do samolotu. Warto rozpatrzyć tą opcję w zależności od tego jak wiele czasu musimy spędzić na lotnisku i jak duże ono jest. Z wózkiem zdecydowanie łatwiej poruszać się po terminalu, natomiast trochę trudności sprawia przejście z nim przez odprawę pasażerską. Wózek musi przejechać przez urządzenie do prześwietlania bagażu, więc trzeba go złożyć i położyć na taśmę, często jeszcze wypiąć koła. Zatem jeśli przed Wami krótkie oczekiwanie na samolot i jesteście w pojedynkę, to przeprawienie się przez odprawę z wózkiem jest zdecydowanie trudniejsze niż kilkadziesiąt minut z dzieckiem na lotnisku. Przynajmniej dla mnie. Jeśli dziecko jest już większe warto skorzystać z lotniskowych wózków zamiennych, które dostępne są na większości lotnisk. Wtedy swój nadajemy wraz z bagażem, a po lotnisku poruszamy się właśnie takim:
Na lotniskach znajdują się przewijaki w toaletach lub specjalne pokoje – takie jak na Lotnisko Chopina. Ale nasz port lotniczy nie pomyślał o tym, że rodzić który ma dziecko też chciałby skorzystać z toalety. Wszystkie „pokoje do opieki nad dzieckiem” na Okęciu nie mają toalet. A toalety zwykłe nie mają przewijaków. Efekt – z dzieckiem trzeba wejść do kabiny, jeśli maluch jeszcze nie stoi, to mamy problem. Jeśli mamy nosidło lub chustę to można dziecko zawiązać i spróbować skorzystać z toalety z maluchem uczepionym – wersja dla wytrwałych. Można dziecko też zostawić w wózku przed toaletą lub powierzyć opiece jakiejś miłej pani – wersja dla odważnych. Albo sikania nie ma 🙂 Są za to fotele (w starszej części lotniska krzesła) do karmienia.
Bywają też lotniska, które są naprawdę przyjazne dla dzieci, bo znajdują się w nich….place zabaw. Tak, tak 🙂 Mniejsze i większe, takie tylko na chwilę, żeby zmienić dziecku otoczenie i takie na kilka godzin czekania na lot.
Najgorzej moim zdaniem wygląda lotniskowa oferta gastronomiczna. Nie spotkałam się z krzesełkami dla dzieci w restauracjach lotniskowych, ani z menu przystosowanym dla najmłodszych. Także warto zapas mieć ze sobą, zwłaszcza że dla dziecka możemy zabrać wszystko: słoiczki, tubki, kanapki, napoje, mleko.