Macierzyństwo zmienia perspektywę – to prawda oczywista, nie ma co setny raz rozwodzić się o priorytetach, wartościach, proporcjach czasu (i pieniędzy) poświęcanych sobie i dzieciom. Wie to każda matka, czasem też ojciec. I oto przyszedł czas na wyznanie. Mój prywatny coming out. Jestem wózkową.
Kto czytał tekst prof. Mikołejko ten wie. No właśnie. Więc chciałam Wam powiedzieć, że w momencie, gdy pierwszy raz przyszło mi wyjść z potomnym z domu, stałam się wózkową. I bez pardonu:
- mówię do wychodzącego ze sklepu człowieka, żeby przytrzymał mi drzwi, bo ja też chcę zrobić zakupy;
- domagam się ustąpienia miejsca przeznaczonego dla wózków w autobusach i tramwajach;
- w tych samych niemal krzyczę „przepraszam” chcąc się przedostać przez chmarę pasażerów stojących właśnie przy wyjściu;
- proszę konduktora, ba!, idę specjalnie po niego do przedziału konduktorskiego z prośbą żeby załadował mój wózek i walizkę przez te cudowne trzy stopnie pociągowych schodów i oświadczam, że mam zamiar wysiąść na tej i tej stacji i oczekuję jego pomocy przy wysiadaniu;
- idąc chodnikiem i przechodząc przez przejście dla pieszych, bez względu na natężenie ruchu, idę prosto i nie robię wózkiem slalomów, tylko czekam aż to inni mnie wyminą;
- zatrzymuję samochody przed przejściem dla pieszych, czasami wyciągając rękę do góry, gdy kierowca mimo moich stóp i przednich kółek na przejściu z impetem wciska gaz;
- pierwsza wchodzę do windy, a gdy czekający na nią rowerzyści udając, że mnie nie widzą, przypominam im, że mam pierszeństwo;
- podchodzę na początek kolejki i proszę o wpuszczenie mnie, bo jestem z małym dzieckiem;
- na parkingu przed supermarketem parkuję tak, żebym mogła wygodnie wyjąć dziecko z fotelika, a gdy widzę człowieka bez dziecka, który wsiada do samochodu zaparkowanego na miejscu dla rodzin, pytam go czy zapomniał potomka zabrać ze sklepu;
- raz idąc spacerem i nie mogąc przecisnąć się między ścianą a źle zaparkowanym samochodem weszłam do sklepu i poprosiłam właściciela auta, żeby go przestawił;
- wykorzystałam cały urlop macierzyński i nawet trochę wychowawczego i z przyjemnością wzięłabym 500+ gdyby ktoś zechciał mi je dać. Bo tyle kosztuje 10 paczek pampersów, a mój syn zużywa dużo, bo ma dobrą przemianę materii 🙂
I mało tego. Nie mam najmniejszego zamiaru się z tego tłumaczyć, ani nikogo przepraszać!