Close
„Nie oddamy szczęścia walkowerem”

„Nie oddamy szczęścia walkowerem”

Rozmowa z Pauliną Płatkowską i Agnieszką Jeż, autorkami książek: „Nie oddamy szczęścia walkowerem” i „Szczęści@ry”, prywatnie mamami, które na pewnym etapie swojego życia postawiły na własną, nową ścieżkę zawodową. 

Rodzic w mieścieWiele mam mierzy się z dylematem czy wracać do dotychczasowej pracy po urlopie macierzyńskim czy spróbować poszukać własnej, niezależnej drogi zawodowej. Ale nowa ścieżka to duże ryzyko i wyzwanie. Jak znalazłyście w sobie odwagę na ten pierwszy krok i na czym on właściwie polegał?

Paulina Płatkowska, Agnieszka Jeż: W naszym przypadku to nie było zupełnie tak – to znaczy inna była kolejność. Nową drogą zawodową zaczęłyśmy iść, jeszcze pracując bezpiecznie na etatach w dużej firmie. Otóż pewnego dnia pojawiła się myśl nienowa, by pisać. Zaznaczamy, nienowa – bo to była myśl, która już od jakiegoś czasu kiełkowała w nas i dojrzewała, nomen omen jak dziecko w brzuchu mamy – aż w końcu wyskoczyła z głowy czy ust, uformowana i gotowa do zmierzenia się z rzeczywistością. Tak było z naszym pisaniem. Od zawsze, bez niepotrzebnej skromności przeczuwałyśmy, że umiemy to robić. Zbyt byłyśmy oczytane, doświadczone, wykształcone w kierunkach humanistycznych, by nie poradzić sobie z przejściem od teorii – czyli typowania książek wartych wydania na polskim rynku oraz ich redagowania – do pisania. Potrzebny był jedynie impuls, pierwszy krok. I on się zdarzył: podjęłyśmy decyzję, że napiszemy razem powieść, uzgodniłyśmy z grubsza treść i formę i jeszcze tego samego wieczoru zaczęłyśmy pisać. Po 9 miesiącach (znów skojarzenie z macierzyństwem!) pracy twórczej, nasze dzieło było gotowe, by następnie ujrzeć światło dzienne w formie książki.

Odwaga nie była zatem potrzebna na etapie samego początku. Potem – owszem, bardzo, o czym może opowiemy później. Na początku zaś było raczej głębokie przekonanie, że sobie poradzimy. Wiara w swoje możliwości.

RwM: Czy od razu to był sukces? Jak długo musiałyście czekać na pierwsze efekty swojej pracy, z jakimi obawami się mierzyłyście?

P.P. i A.J.: Byłyśmy bardzo niecierpliwe. Do tego stopnia, że po niespełna dwóch miesiącach pisania, gdy książka była jeszcze w powijakach, a fabuła rozgrzebana, rozesłałyśmy ją pod pseudonimami do liczących się wydawnictw. Ku naszej uciesze, odzew był szybki i pozytywny – kilku zadeklarowało, że czyta lub daje do recenzji, potem – że są zainteresowani. Znalazłyśmy się w luksusowej sytuacji, bardzo odmiennej od polskich realiów – bo z zasiadania po drugiej stronie wydawniczego biurka wiemy, że początkujący pisarze często są traktowani jak petenci. Długo nie mogą się doprosić o odpowiedź w sprawie swoich książek, są zbywani – również dlatego, że propozycji wydawniczych przychodzi takie zatrzęsienie, że fizycznie trudno jest to wszystko jeśli nie przeczytać, to chociaż przejrzeć, przekartkować. Ponadto dla wydawców debiutanci to ryzyko. Wypromowanie nowego nazwiska jest trudne i kosztowne. Tym bardziej cieszymy się, że nasz wydawca podjął owo ryzyko z optymizmem i zangażowaniem.

różowe2

RwM: Jak udało się Wam znaleźć czas na realizowanie swojego pomysłu i jednoczesną opiekę nad dziećmi? Czy miałyście jakąś pomoc w domu – nianię, babcię? 

P.P. i A.J.: Tatusiów! Po prostu. Jeśli rodzice są zarazem partnerami, którzy mogą wzajemnie na siebie liczyć, to wszystko jest możliwe.

RwM: Jesteście mamami trójki i dwójki dzieci. Jak łączycie pracę z obowiązkami domowymi, gdzie znajdujecie inspiracje i siłę do działania i czy nie jesteście czasami zwyczajnie zmęczone?

P.P i A.J.: Zmęczenie to nasz chleb powszedni i przestałyśmy już to roztrząsać. Obowiązki łączymy… tak jak pewnie większość mam: czasem robiąc coś kosztem czegoś, czasem histerycznie usiłując nad wszystkim zapanować, czasem pracując zamiast snu. Generalnie obie jesteśmy zdyscyplinowane i pracowite oraz działamy według zasady, którą też staramy się egzekwować od naszych dzieci: najpierw obowiązek, potem przyjemność. Wprawdzie w naszym wypadku skutkuje to niemal całkowitym brakiem czasu na to drugie… ale trudno! Przyjmujemy, że to taki czas w życiu i że odpoczniemy (albo ponudzimy się) kiedyś tam indziej.

V Forum Przedsiębiorczych Mam

Paulinę Płatkowską i Agnieszkę Jeż zobaczyć i posłuchać będzie można podczas V Forum Przedsiębiorczych Mam, które odbędzie się 27 maja w Warszawie. Bilety w cenie 89 zł dostępne są TU. 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.