Galeria Sztuki Zachęta debiut wystaw dla najmłodszych zwiedzających ma już za sobą. Czy i tym razem sprostała wymaganiom odbiorców? Dzieci są wszak bardzo krytycznymi widzami i zaprojektować wystawę, która odpowiada na wymagania i oczekiwania maluchów, jest naprawdę niełatwo. My byliśmy w Zachęcie dwa tygodnie po wernisażu, a tłum w galerii pokazał, jak wielkim zainteresowaniem cieszy się wystawa. Przeczytajcie naszą świeżą relację! Czy nam się podobało? Jak długo byliśmy? Czy jeszcze wrócimy? Odpowiedzi poniżej!
Wystawa stworzona dla dzieci przez dzieci
Zacznijmy od tego, jaki był zamysł wystawy. Przede wszystkim została stworzona nie tylko przez dorosłych artystów, ale też przez…ich dzieci. Powstała bardzo ciekawa kombinacja eksponatów, które właściwie stanowią niezwykły plac zabaw. Na początku „wita” nas oryginalny goryl i „zaprasza” do strefy pierwszej, czyli strefy Ciało. To przestrzeń lekko przyciemniona, wprowadzająca nas w błogi relaks. My, dorośli, chętnie byśmy sobie poleżeli na miękkich poduchowych konstrukcjach, pohuśtali się na hamaku, ale dzieci urządzają tu salę do podskoków, skoków, salt, itp. Jest to miejsce w zamyśle artystów dedykowane dla dzieci 0-3 lata, jednak maluchy w każdym wieku mają tu wielką frajdę. Ważne, aby rodzice najnajów uważali tu na swoje pełzające po poduchach pociechy, bo może akurat dojść do zderzenia ze skaczącym kilkulatkiem. Naszym niespełna trzylatkom zabawa w tej strefie się podobała (choć nie ustrzegliśmy się bolesnych zderzeń), a to najważniejsze.
Sztuka użytkowa
W tej samej sali przygotowane zostało to, co przypomniało mi moje dzieciństwo, czyli bazy, kryjówki, schrony, domki – jak zwał tak zwał, ale chodzi o miejsca ze stołu i koca, które na pewno większość z nas budowała w domu i tam miała swoją kryjówkę😊. Pamiętacie? Tutaj nasze dzieciaki mogą same stworzyć coś podobnego – mają do dyspozycje drewniane stelaże i koce. Dobra zabawa murowana!
Zachęta zachęca do szaleństwa
Kolejna strefa to Parkour. Tu dzieci mogą się wybiegać do woli. Nam najbardziej w tej Sali spodobał się duży sześcian z lustrami, w którym można się poczuć trochę tak, jakbyśmy lewitowali oraz instalację, która może być instrumentem, ale też, jak się okazało, była świetną kryjówką dla maluchów. Dorośli też bawią się przednio 😉.
Bitwa na śnieżki na wystawie…?
Ostatnia sala to istne szaleństwo! Dzieci, które ferie spędziły w Warszawie, czyli bez śniegu, muszą tu przyjść. Bo w tej sali bawi się w… bitwę śnieżną 😊. Może nie do końca śnieżną, bo są to skrawki białego papieru z literkami, ale uwierzcie, radość jest taka jak przy rzucaniu się prawdziwymi śnieżkami. Papier jest potem wszędzie (serio wszędzie😊), ale zabawa taka, że nikt nie chce stamtąd wyjść. Obok można też porysować, odpoczywając po papierkowej bitwie.
Czy podobało się nam? Pewnie! Wrócimy tu na pewno, ale raczej nie w weekend, bo tłum jest wtedy nieprzeciętny. Spędziliśmy tu 1,5 godziny i pewnie gdyby nie głód, zostalibyśmy nawet dłużej. Słowem: bardzo przemyślana, stworzona z sercem dla dzieci przez dzieci.
Wystawę Co dwie sztuki to nie jedna można zwiedzać codziennie do 13 kwietnia 2020 r. w Narodowej Galerii Sztuki Zachęta, plac Małachowskiego 3, w godzinach wtorek-niedziela 12:00-20:00. W czwartek wstęp wolny.
Więcej informacji
https://zacheta.art.pl/pl/wystawy/co-dwie-sztuki-to-nie-jedna
Dorota Belina
Jeśli jesteś zainteresowany innymi ciekawymi muzeami dla dzieci, przeczytaj naszą recenzję Junges Museum we Frankfurcie nad Menem, zapraszam Was TU.