Jak wyglądają szkolne ulice? Jak zorganizować taką przestrzeń wokół szkoły? Te pytania słyszymy najczęściej, kiedy mówimy o bezpieczeństwie dzieci. I domagamy się tworzenia szkolnych ulic w Polsce.
We wrześniu i październiku 2024 rozmawiałyśmy o „strefach bez dzieci” i szkolnych ulicach z dziennikarzami różnych mediów. W tym artykule zbieramy wszystkie nasze medialne wypowiedzi i kolejny raz odpowiadamy na pytanie, jakie potrzeby dzieci powinny spełniać miasta. I jak wyglądają szkolne ulice w miastach, które dbają o bezpieczeństwo najmłodszych.
Fundacja Rodzic w mieście od kilku lat koordynuje akcję #StreetsForKids w Polsce. Jeśli chcecie wesprzeć nasze działania na rzecz tworzenia szkolnych ulic wokół placówek dla dzieci, wpłaćcie darowiznę na rzecz fundacji.
Jak wyglądają szkolne ulice? To przeciwieństwo „strefy bez dzieci”
29 września tygodnik Wprost opublikował wypowiedź Karoliny Bury, wiceprezeski fundacji Rodzic w mieście. Karolina mówiła o potrzebach i prawach dzieci w przestrzeni publicznej. Kolejny raz podkreślałyśmy, że dorośli powinni rozumieć przyczyny różnych zachowań i same zachowania dzieci. Na przykład to, że płaczące niemowlę naprawdę nie robi nikomu na złość.
Z kolei 1 października Polskie Radio Dzieciom zaprosiło nas do rozmowy o przestrzeni publicznej bez dzieci. Agnieszka Krzyżak-Pitura, prezeska fundacji Rodzic w mieście, powiedziała między innymi:
Nazewnictwo może być czasem kluczem do tego, aby zrozumieć problem. Sama często korzystam z „wagonów ciszy”, ale to zupełnie co innego niż wagony tylko dla kobiet lub dla blondynów.
Podobnie jest z kwestią „strefa dla” i „strefa wolna od”. Mówienie o strefach wolnych od kogoś łatwo może nas doprowadzić do wykluczania.
Dlatego, zamiast wracać do tematu „stref wolnych od dzieci”, w działaniach fundacji skupiamy się na tworzeniu przestrzeni otwartych na najmłodszych i ich rodziców. #StreetsForKids czyli szkolne ulice to rozwiązania z definicji inkluzywne i włączające.
O takich rozwiązaniach i bezpieczeństwie dzieci rozmawiała z nami 16 października Matylda Kozakiewicz w audycji „Wolny Umysł” (Radio dla Ciebie). Agnieszka Krzyżak-Pitura podkreślała, jak ważne jest uświadamianie władzom lokalnym (i rodzicom), że przestrzeń miejska należy także do dzieci.
Staramy się wprost mówić decydentom, włodarzom miast, zarówno na poziomie miejskim, jak i dzielnicowym w przypadku Warszawy, że oczekiwania i wymagania mieszkańców są inne niż jeszcze 10 lat temu.
I że ta grupa, którą my reprezentujemy, czyli rodzice z dziećmi i dzieci są tak samo ważną i tak samo pełnoprawną grupą mieszkańców, jak na przykład kierowcy, albo przedsiębiorcy czy seniorzy.
Matylda Kozakiewicz przypomniała z kolei, że dzieci były kiedyś bardziej samodzielne. A większość obecnych rodziców pamięta pewnie, że spędzanie wolnego czasu poza domem, na podwórku, czyli w przestrzeni miejskiej, jak powiedzą teraz urbaniści, było normalne.
To były czasy, kiedy karą było zostawanie w domu. Dzisiaj karą jest „idź na dwór! Nie możesz już siedzieć przy komputerze”. Dzieci czynniej i bardziej autonomicznie korzystały z przestrzeni miejskiej — chodziły same do szkoły, bawiły się, same chodziły na spacery, czy w grupie rówieśników.
Ale było też mniej samochodów, mam wrażenie. To jest pytanie, co było pierwsze: czy myśmy przestali wypuszczać same dzieci, dlatego, że jest więcej samochodów i jest bardziej niebezpiecznie? Czy może trochę odwrotnie — ta przestrzeń przestała być dla dzieci przyjazna, bo myśmy te dzieci zaczęli trzymać przy sobie i właściwie wszędzie je odprowadzać i wozić samochodem?
Jak wyglądają szkolne ulice? Mniej samochodów, więcej przestrzeni dla dzieci
25 października Program Pierwszy Polskiego Radia tak zapowiadał audycję „Ekspres Jedynki” dotyczącą akcji #StreetsForKids: „Szkolne ulice często służą jako parkingi, stają się drogami dojazdowymi dla samochodów, bywają brudne, betonowe, bywają po prostu niebezpieczne”.
A jak wyglądają szkolne ulice, których chcemy dla naszych dzieci? Według Agnieszki Krzyżak-Pitury:
Idealna szkolna ulica to przede wszystkim taka, w której ruch samochodowy jest zminimalizowany. Ulica, która zachęca do tego, by dotrzeć do szkoły pieszo, na hulajnodze lub rowerze. Współtworzona z dziećmi.
W radiu Nowy Świat rozmawiałyśmy o szkolnych ulicach 28 października w audycji „Nowy Świat po południu”. Anna Rokicińska pytała, jak powinna wyglądać idealna droga do szkoły.
Oczywiście, sprawdzi się na niej wszystko, co zachęca dzieciaki do spędzania czasu na dworze — chodniki, które można kolorować kredą, ławki i murki, na których można usiąść z koleżankami, zieleń, czyli drzewa, które dają przyjemny cień do zabawy na zewnątrz.
A jak wyglądają szkolne ulice, które widzimy przy polskich szkołach obecnie? Prezeska fundacji Rodzic w mieście zwraca uwagę na największy problem:
Największe niebezpieczeństwo stanowi ruch samochodowy i rodzice, którzy podwożą dzieci do szkoły. A ponieważ szkolna ulica nie jest przestrzenią przystosowaną do takiego natłoku samochodów, ten ruch samochodowy też nie jest tam klasyczny.
Mamy samochody podjeżdżające, parkujące tam, gdzie nie powinny, na przejściach dla pieszych, na chodniku, na drugiego, na trzeciego, cofające, zawracające, ruszające, wszystkie zazwyczaj stojące „na chwilę, na silniku”. To powoduje mnóstwo niebezpiecznych dla dzieci sytuacji. I nagromadzenie dużej ilości spalin w przestrzeni, w której są dzieci. A te spaliny są trujące.
A skoro mowa o samochodach, 26 października w Dzień Dobry TVN odbyła się rozmowa o bezpieczeństwie dzieci na przejściach dla pieszych. Według przytaczanych przez prowadzących raportów główną przyczyną wypadków na przejściach dla pieszych jest zbyt duża prędkość samochodów. Są też wypadki z winy pieszych, ale tych jest zdecydowanie mniej.
Przejście dla pieszych, na którym trzeba przejść sześć pasów i dwa torowiska, to z perspektywy dziecka (lub osoby starszej) ogromnie daleko i niebezpiecznie. Fotoradary i kamery uspokajają ruch, ale nie są gwarancją bezpiecznego przejścia dla pieszych. Dlatego coraz więcej miast w Polsce wprowadza strefy ograniczenia prędkości do 30 km/H.
„Inżynierowie ruchu drogowego, słuchajcie ludzi! Rozmawiajcie z lokalnymi społecznościami. To osoby korzystające z przejść na co dzień wiedzą, co dzieje się na pasach, jak zachowują się w tej okolicy kierowcy. Jeżeli ludzie mówią, że nie czują się bezpiecznie, to trzeba się nad tym zastanowić” – mówiła w TVN Maria Dąbrowska-Loranc, kierowniczka Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
W materiale Dzień Dobry TVN bezpieczeństwo dzieci na przejściach dla pieszych skomentowała też Agnieszka Krzyżak-Pitura.
Jak wyglądają szkolne ulice? Pokazujemy to podczas akcji #StreetsForKids
Jesienią 2024 roku odbyła się szósta edycja akcji #StreetsForKids. Tym razem aż 15 szkół w Polsce dołączyło do koordynowanych przez fundację Rodzic w mieście działań. O samej akcji i o tym, jak wygląda szkolna ulica — przedyskutowana i zaplanowana przez rodziców, dzieci i społeczność szkolną, z naszą pomocą — rozmawialiśmy 29 października w Polskim Radiu Dzieciom. Marcin Perfuński zaprosił do audycji „Strefa Rodzica” Agnieszkę Krzyżak-Piturę, koordynatorkę działań #StreetsForKids w Polsce i Łukasza Olszewskiego, tatę dziecka ze Szkoły Podstawowej nr 341 na Bielanach w Warszawie i działacza grupy Otwarte Furtki.
Oprócz udziału w jesiennej akcji #UliceDlaDzieci szkoła na Bielanach zorganizowała Okrągły Stół Bezpieczeństwa. Na spotkaniu z udziałem Dyrekcji, Rady Rodziców, przedstawicieli Urzędu Dzielnicy Bemowo, ZDM, Grupy Otwarte Furtki – Bezpieczna Droga do SP 341 oraz sąsiadujących ze szkołą zarządców terenów – spółdzielni mieszkaniowych, OSIR i działkowców pokazywałyśmy, jak wyglądają szkolne ulice.
Prezeska fundacji Rodzic w mieście poprowadziła warsztaty projektowania szkolnej ulicy dla szkoły. Towarzyszyła im wizja lokalna (spacer dookoła szkoły) oraz prezentacja metodologii projektu ZDM Droga na Szóstkę. Zaproszeni goście obejrzeli wystawę prac plastycznych zgłoszonych do konkursu „Moja wymarzona szkolna ulica”. A na koniec omówiłyśmy też wyniki ankiet nt. sposobów dotarcia do szkoły rozesłanej wśród rodziców uczniów SP 341.
Chcemy, żeby nasze rozmowy z mediami i dziennikarzami pomogły akcji #UliceDlaDzieci dotrzeć do jak największego grona rodziców, nauczycieli i osób decyzyjnych w większych i mniejszych miastach. Mamy nadzieję, że dzięki temu pytanie „Jak wyglądają szkolne ulice?” będzie zadawane coraz rzadziej, bo będziemy mieć #StreetsForKids przy większości polskich szkół.
Pamiętajcie, że wpłata darowizny na fundację Rodzic w mieście wspiera nasze działania na rzecz bezpieczeństwa dzieci i pozwala nam docierać do kolejnych szkół z akcją #UliceDlaDzieci.
A na naszym profilu na Instagramie możecie cały czas obejrzeć rozmowę z Paulina Zagórską i Michałem R. Wiśniewskim Place zabaw jak getta, czyli do czego doprowadziły „strefy bez dzieci”.