Znowu dyskusja w internetach rozgorzała maksymalnie, bo w sieci pojawiło się zdjęcie – apel pewnej części mieszkańców pewnego bloku na pewnym warszawskim osiedlu, którzy nie chcą, aby na ich podwórku powstała piaskownica. Ferment powstał na forach, fejsbukach i innych społecznościówkach całkiem niemały. I powróciliśmy jeszcze raz do pytania: czy miasto jest dla każdego czy miasto jest dla wybranych?
Sławna karta została powieszona i sfotografowana w Miasteczku Wilanów. Jest to zadziwiające o tyle, że Miasteczko Wilanów postrzegane jest jako oaza dla rodzin, czego dowodem jest najwyższy w Polsce (sic!), tak w Polsce, przyrost naturalny. W 2015 r. wyniósł on 3,4 %. Nie wiem na czym polega atrakcyjność tej dzielnicy, chyba mierzona jest na podstawie potencjału a nie rzeczywistości, bo na całym osiedlu, które nadal się rozbudowuje, jest tylko jedno publiczne przedszkole i nie ma żadnego publicznego żłobka. No, ale ja tam nie mieszkam, nie musze rozumieć. Jednak autorzy apelu przeciwko budowie piaskownicy opierają swoje racje na fakcie, że kupowali swoje mieszkania w cichej i bezdzietnej (w domyśle) okolicy i nie chcą teraz dzieci i ich hałasu pod oknem. Czy tylko ja nie widzę tutaj logiki?
Niemniej jednak w dyskusji pojawiają się argumenty, że miasto, ale nie tylko, bo również różnego rodzaju usługi, powinny być dzielone na strefy. Więc powinny być osiedla bez dzieci, hotele bez dzieci, knajpy bez dzieci, samoloty bez dzieci i tak dalej. Ale idąc tą logiką powinny być również analogiczne strefy bez psów, bez rowerów, bez samochodów, bez alkoholu, bez par (bo przecież single też mogą się czuć niekomfortowo całe wakacje oglądając zakochanych), ale też bez kościołów i bez sklepów mięsnych. A co! Jestem wegetarianką i też mogę sobie nie życzyć widoku i zapachu wydobywającego się z mięsnego na rogu lub takowego działu w markecie. Sami widzicie do czego nas to doprowadzi. Z pewnością nie do tego co nazywamy życiem społecznym. W Europie bardzo mocny jest już trend łączenia różnych grup w miejscach publicznych, a my nadal zachłyśnięci tym co – jak nam się wydaje – należy nam się za określoną ilość pieniędzy, żądamy podziałów.
Dzieci, osoby starsze, niepełnosprawne są takimi samymi obywatelami jak osoby bezdzietne, samotne czy modnie zwane singlami. I nie oszukujmy się. Każdy ma instynkt samozachowawczy. Żaden rodzic nie będzie ciągnął dzieciaka do knajpy, w której się pije i tańczy, ani do takiej, w której przystawka kosztuje 50 zł, bo zwyczajnie po jednej wizycie by zbankrutował. Więc nie trzeba się tak spinać i szumnie protestować w imię wolności konsumenckiej, że dzieciom wara od jadłodajni. Ale nie ma nic złego w tym, że rodzina z dziećmi wybierze się na obiad do restauracji, albo zdecyduje polecieć samolotem na wakacje. Tylko wspólne egzystowanie w przestrzeni nauczy nas jak wzajemnie szanować swoje potrzeby i odrębności. Nie dzielenie się i grodzenie. Ludzie obudźmy się wreszcie!
Dzieci są męczące, jako matka trójki dobrze o tym wiem 🙂 ale jeśli będziemy wykluczać je z przestrzeni społecznej, one również Nas z niej wykluczą jak będziemy już starzy i zapewne też dla nich męczący. Nasza sytuacja jest o tyle trudniejsza, że na głowie tych „męczących” dzieci, będą nie tylko ich rodzice, ale także ci wszyscy single i inne osoby bezdzietne. Będziemy dla nich również niemałym obciążeniem finansowym, więc w naszym interesie jest wpojenie dzieciom, że społeczeństwo powinno akceptować również tych mniej „wygodnych” członków.
Nie rozumiem.. chodzi o piaskownicę czy o plac zabaw? z argumentów wynika że jednak o plac zabaw.. Argumenty przeciw piaskownicy to raczej hm.. brudne okna na niższych kondygnacjach, koci mocz w tejże piaskownicy? Za samą piaskownicą osobiście też nie przepadam, bo mam później piach na całych dzieciach, w pieluchach i włosach i wszędzie.. no i w mieszkaniu.. . Jak masz na Wilanowie znajomych i stad ten wpis to ci podam argumenty które można przekazać do przedstawienia przeciwnikom placu:
– lepsze poznanie własnych sąsiadów
– integracja dzieci z sąsiedztwa
– zwiększenie przez to poziomu bezpieczeństwa – od razu orientujecie się kto jest obcy
Plac zabaw nie musi tez być plastikowym placem z katalogu – wpiszcie sobie hasło ekologiczny plac zabaw, albo przejedźcie się do Służewskiego Domu Kultury.. moze to być też jakieś ogrodzone miejsce gdzie dzieci mogą przynieść zabawki, koce a wiadomo że nie natrafią na psi mocz czy kupę..
„Niemniej jednak w dyskusji pojawiają się argumenty, że miasto, ale nie tylko, bo również różnego rodzaju usługi, powinny być dzielone na strefy” – tego i dalszej części nie rozumiem.. jakiej dyskusji?
z kim? pisałaś że tam nie mieszkasz i ciebie to nie dotyczy a jednak bierzesz udział w jakiejś dyskusji dotyczącej tego konktretnego bloku?
Basiu, przyznam, że nie do końca rozumiem czy ten komentarz jest do mnie. Mam wrażenie, że nie do końca zrozumiałaś to co napisałam. Opisałam dyskusję w mediach społecznościowych (czym zaczęłam tekst i do tej dyskusji się odnoszę w przytoczonym przez Ciebie cytacie). Nie muszę mieszkać na Wilanowie, żeby obserwować dyskusję, która toczy się pod opublikowanych w social mediach apelem. Sam apel i zawarte w nim argumenty nie są moje, a mieszkańców jednego z bloków. Z tego co napisali wprost – dotyczą one piaskownicy.
Ale zgadzam się z Tobą, że plac zabaw nie musi wyglądać tak jak większość i można zrobić taki, o jakim napisałaś.
Nie znam tematu z innych źródeł, odebrałam to tak: w internecie jest dyskusja na temat, który znasz osobiście (np to ty zrobiłaś zdjęcie tej kartki) i chcesz zabrać głos, bo widzisz to z bliska. Ktoś powiesił kartkę, mieszkańcy/wspólnota mieszkańców zaczęła dyskutować – ty znasz to zaplecze pierwotnej dyskusji i dlatego zabierasz głos.. Jakoś nie przyszło mi do głowy, że wpis dotyczy tylko kartki, ktorą ktos sobie zawiesił.. Widać żyję w jakimś innym świecie, gdzie sprawy raczej omawia się najpierw na forum osób, których to dotyczy, szuka rozwiązań, dyskutuje.. tak jakoś sobie to wyobraziłam.. sama kartka zawieszona przez jakąś pojedyńczą mniej czy bardziej zrównoważoną osobę, która dzieci i ich mamy bawiące się w przyblokowej piaskownicy nazywa obcymi, jest powodem tego typu debaty w sieci?.. Zaczęłam ostatnio trochę więcej czasu spędzać w internetcie.. widać niepotrzebnie bo po 2,5 roku przerwy już zupełnie nie rozumiem tego świata..
Przepraszam, nie wiem co powiedzieć.. przeczytaj i pousuwaj moje wypowiedzi bo wprowadziłam tu mętlik 😉
🙂 Basiu, pozdrawiam gorąco.