Close

Mój pierwszy pomysł na „biznes” był totalnym niewypałem

Ania Kozioł – blogerka, która ponad rok temu rozpoczęła prowadzenie Dzień Dobry Mokotów, a w tej chwili rozwija już sieć blogów lokalnych Dzień Dobry Warszawo. Mama trójki dzieci opowiada o początkach swojej własnej drogi zawodowej. 

Rodzic w mieście: Wiele mam mierzy się z dylematem czy wracać do dotychczasowej pracy po urlopie macierzyńskim czy spróbować poszukać własnej, niezależnej drogi zawodowej. Ale nowa ścieżka to duże ryzyko i wyzwanie. Jak Ty znalazłaś w sobie odwagę na ten pierwszy krok?

Ania Kozioł: Przepraszam, ale zupełnie nie odnajduję się w tym pytaniu. Po pierwsze dlatego, że ja nie stawałam przed żadnym dylematem po urlopie macierzyńskim, po drugie dlatego, że nie było żadnego dużego ryzyka. Dlaczego? Dlatego, że ja swoje pomysły zaczęłam realizować nie PO urlopie macierzyńskim, a W CZASIE urlopu macierzyńskiego właśnie. Zaznaczę jednak, że było to już moje trzecie dziecko i pierwsze zachwyty nad nową rolą mamy miałam już dawno za sobą. Owszem, cieszyłam się, że jestem mamą, ale też czułam, że chcę kawałek z tego urlopu macierzyńskiego uszczknąć dla siebie, rozwijać się, być aktywna i twórcza. Powiem więcej, doświadczenia „siedzenia z dziećmi”, jakie miałam z czasu urlopów macierzyńskich ze starszymi córkami nauczyły mnie, że brak dbałości o swój rozwój i swoje potrzeby prowadzi tylko do mojej frustracji, a jak wiadomo – nieszczęśliwa mama to nieszczęśliwe dzieci. Tym razem chciałam, aby dzieci widziały mnie uśmiechniętą i spełnioną.

RwM: Czy od razu to był sukces? Jak długo musiałaś czekać na pierwsze efekty Twojej pracy?

A.K.: To zależy, co uważasz za sukces. Pierwszy mój pomysł na „biznes” był totalnym niewypałem. Jak wiele młodych mam wymyśliłam sobie, że będę produkować coś dla dzieci. To były lniane ochraniacze na łóżeczka. Niestety, ani tego pomysłu dobrze nie rozplanowałam i nie obliczyłam finansowo, ani nie przewidziałam, że bardzo szybko mi się znudzi. Brnęłam w to przez pół roku, na szczęście miałam z góry założony deadline na zweryfikowanie efektów. Po ustalonym terminie i odpowiedzeniu sobie na kilka kluczowych pytań „biznes” okazał się mocno „wacikowy”. Mówię o tym z podniesioną głową. To była klapa. Ale wiesz co? W ogóle nie rozpatruję tego jako porażkę. Ten czas próby pozwolił mi być aktywną, rozwijać się (nauczyłam się prowadzić fanpage i robić strony w WordPressie) i dał mi jako takie obycie w kontaktach społecznych i biznesowych. Nie byłam już tą wyalienowaną mamą, którą pamiętam z mojego pierwszego i drugiego urlopu macierzyńskiego. A, no i najważniejsze. Dałam sobie przyzwolenie na popełnianie błędów. Wcześniej myśl o możliwych błędach paraliżowała moje działania. Teraz wiem, że porażka to jedna z najważniejszych lekcji! Czasem osiągnięcie sukcesu i znalezienie swojej drogi nie jest bez niej możliwe.

Ania K

RwM:. Kiedy powstał pomysł na blog dzielnicowy?

A.K.: I tu dochodzimy do najciekawszego. Okazuje się, że najciemniej jest pod latarnią (śmiech). Zawsze interesowały mnie sprawy lokalne i ciągnęły mnie tematy inicjatyw sąsiedzkich. Spółdzielnia mieszkaniowa do której należę nie miała swojej strony internetowej i generalnie panował w niej pewien marazm komunikacyjny. Przeszkadzało mi to i dlatego… założyłam fanpage naszego osiedla. Spacerując z wózkiem cykałam komórką fotki, a to nowej ławki, a to dziury w chodniku, a to rozjeżdżonego trawnika, czy wreszcie wrzucałam pomysł na budowę placu zabaw. Pod każdą fotką rozgorywała zacięta dyskusja mieszkańców. Widziałam, że mają potrzebę rozmawiania na temat najbliższego im otoczenia tak, jak ja. Dawało mi to dużo radochy i czułam się potrzebna. Prowadziłam ten fanpage przez cały czas szyjąc te nieszczęsne ochraniacze. No i tak się złożyło, że kiedy ochraniacze nie wypaliły, na fanpage ulicy zaczęły przychodzić prośby od lokalnych przedsiębiorców o umieszczenie informacji o promocji w ich salonie spa, sklepie czy u dentysty.

To było jak olśnienie! Zrozumiałam, że jest możliwość łączenia tego co daje mi taką radochę z zarabianiem. Mogę opisywać moją okolicę, mój ukochany Mokotów i inspirować ludzi do działania, a jednocześnie zarabiać na reklamach. Cała byłam nakręcona tym pomysłem, ale wiedziałam, że tym razem muszę się bardziej przyłożyć do planowania. Dużo czytałam o wartościowym blogowaniu i założeniach, jakie muszę przyjąć, żeby to miało sens. Biznes plan dla bloga obmyślałam w czasie nocnego karmienia. Po dwóch tygodniach przygotowań – wieść o blogu poszła w świat i… zaczęłam widzieć, że to ma szansę działać.

RwM: Jak udało Ci się znaleźć czas na realizowanie swojego pomysłu i jednoczesną opiekę nad małym dzieckiem?

A.K.: Cudów nie ma. Łączenie pracy i macierzyństwa to sztuka wyborów. Jedyny czas, kiedy mogłam poświęcić na pracę to wieczór albo czas drzemki Łucji. Nie raz pisałam artykuł łypiąc okiem na brudne naczynia w kuchni i niezdjęte pranie. Trudno. Zrobiłam sobie listę obowiązków, które mogę wykonywać tylko przy pełnym skupieniu. Takich, jak pisanie i tych, które mogę od biedy robić z bawiącym się obok dzieckiem, takich jak ogarnianie social mediów, czy obowiązki domowe i starałam się trzymać tego planu. Ach, no i zawsze przy wieszaniu prania i gotowaniu słuchałam podcastów. Dzięki temu czułam, że rozwijam się i uczę wykonując nawet najbardziej nużące prace domowe.

RwM: Jesteś mamą trójki dzieci, prowadzisz bloga, rozkręcasz sieć blogów lokalnych. Jak łączysz pracę z obowiązkami domowymi, gdzie znajdujesz inspiracje i siłę do działania i czy nie jesteś czasami zwyczajnie zmęczona?

A.K.: Na to pytanie już częściowo odpowiedziałam. Czy czuję się zmęczona? Pewnie, że tak. Ale to jest takie pozytywne zmęczenie! Ja wreszcie czuję SPRAWCZOŚĆ. to jest megamocne 

RwM: O czym opowiesz na V Forum Przedsiębiorczych Mam?

A.K.: Autentyczność w działaniu i pokochanie swoich kompleksów, to jest to szkiełko przez które będę chciała opowiedzieć swoją historię.


Forum Przedsiębiorczych Mam odbędzie się w Warszawie 27 maja, w godz. 9.00 – 15.00.

Jeśli chcesz posłuchać  historii mam, które zdecydowały się iść swoją drogą, znaleźć inspiracje dla siebie lub zwyczajnie pobyć w towarzystwie mam przyjdź koniecznie. Bilety w cenie 89 zł można kupić TU. W cenie lunch oraz jeden z rozwojowych warsztatów do wyboru. Szczegóły na stronie: www.forummam.pl. Oczywiście można przyjść z dzieckiem!

1 thought on “Mój pierwszy pomysł na „biznes” był totalnym niewypałem

  1. A może sukces odniosłaś właśnie dzięki temu, że najpierw na drodze biznesowej były porażki, lekcje i bezcenne wnioski?:) Często tak jest, że ludziom wydaje się, że droga do sukcesu usłana jest różami, ale nie jest nigdy… i chyba miarę zaliczenia „zwycięstwa” jest umiejętność parcia dalej do przodu, mimo wielu niepowodzeń.
    W każdym razie – ciekawa rozmowa i… powodzenia 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

CAPTCHA


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.