Bycie mamą – muzykiem to wyzwanie. Pisanie piosenek, próby i koncertowanie trudno jest pogodzić z opieką nad dziećmi. Basia Kawa – piosenkarka i skrzypaczka – która gościła na spotkaniu Klubu Przedsiębiorczych Mam w lutym w Warszawie, a wcześniej również w Gdyni, zdradza nam, jak to się robi.
Rodzic w mieście: Kim chciałaś zostać, kiedy byłaś małą dziewczynką?
Basia Kawa: Kiedy byłam mała, chciałam być… sprzątaczką. Dopiero w wieku kilkunastu lat zaczęłam poważnie myśleć o tym, aby zawodowo związać się z muzyką.
RwM: Od ilu lat grasz na skrzypcach? Dlaczego wybrałaś akurat ten instrument?
B.K.: Na skrzypcach gram od 24 lat. Wybór instrumentu zawdzięczam przede wszystkim swojemu dziadkowi, który mnie nim zafascynował. To on włożył mi do rąk pierwsze skrzypce. Zanim poszłam do szkoły muzycznej, cierpliwie uczył mnie na nich grać. Teraz gram na skrzypcach elektrycznych.
RwM: Możesz powiedzieć w kilku słowach, jak wygląda Twój dzień?
B.K.: Wstaję około 7.00 rano. Pomagam dzieciom się ubrać, robię im śniadanie. Młodszą córkę odwożę do babci, starszego syna do przedszkola. Potem wracam do domu, aby zająć się pracą. Przygotowuję się do koncertów, umawiam się z muzykami na próby, odpisuję na wiadomości. Sporo czasu spędzam przy komputerze, ale staram się też zwyczajnie pograć i pośpiewać, czyli robić to, co w moim zawodzie najważniejsze. O godzinie 14.45 odbieram Stasia z przedszkola, jedziemy do babci po córkę, jemy wspólnie obiad, a potem wracamy do siebie. Wieczorem próbuję doprowadzić dom do względnego porządku. Potem przychodzi czas na kąpiel i położenie dzieci spać. Kiedy już usną, mam nareszcie czas na rozmowę z mężem. To jednak nie koniec obowiązków. Zazwyczaj ponownie włączam komputer i zajmuję się po trochę sprawami prywatnymi i zawodowymi. Kładę się spać koło północy, licząc na to, że córka zbudzi mnie jak najmniej razy.
RwM: W jaki sposób łączysz macierzyństwo z pracą zawodową?
B.K.: Jest to dla mnie bardzo trudne. Kiedy oddaję się muzyce, to brakuje mi czasu na dom i dla dzieci. Kiedy zajmuję się sprawami domowymi, to nie mam tyle czasu dla muzyki, ile bym chciała. To jest ciągłe przeciąganie liny. Na szczęście mam ogromną pomoc ze strony męża i jego rodziców.
RwM: Kiedy tworzysz piosenki? Jak długo zajmuje ich napisanie?
B.K.: Bardzo różnie z tym bywa. Raz zdarzyło się, że napisałam piosenkę w półtorej godziny, jednak to wyjątek. Wena zazwyczaj przychodzi niespodziewanie. Często dzieje się to w środku nocy, kiedy nie mam możliwości, by głośno sobie pośpiewać. Staram się wtedy zapisać chociaż tekst, nagrać krótki motyw muzyczny. Dopiero kolejnego dnia, przy pianinie, dopracowuję piosenkę.
RwM: Kto i w jaki sposób wspiera Cię na co dzień?
B.K.: Wsparcie dostaję przede wszystkim ze strony męża. Jest moim przyjacielem, zawsze mogę na niego liczyć. Nieoceniona jest także pomoc jego rodziców. Bez nich nie wyobrażam sobie pracy w zawodzie muzyka. Koncerty odbywają się o różnych porach, gram w różnych miejscach. Dzięki teściom nie martwię się o opiekę nad dziećmi. Zawsze chętnie i z zaangażowaniem zajmują się nimi.
RwM: Czy dzieci uczestniczą w Twoich koncertach?
B.K.: Bernatka jest jeszcze za mała, nigdy nie była na moim koncercie. Natomiast Staś lubi, gdy zabieram go ze sobą. Na ostatnim koncercie śpiewał najgłośniej z całej publiczności.
RwM: Jak dzieci reagują, gdy słuchają Twoich utworów?
B.K.: Wołają „O, mama!”.Są jeszcze bardzo małe, wolą więc słuchać piosenek dla dzieci, np. „Kolorowe kredki”. Myślę jednak, że z czasem będą miały sentyment do moich utworów.
RwM: Skąd czerpiesz siłę?
B.K.: Przede wszystkim z poczucia, że moja praca jest bardzo potrzebna. Tworzenie wartościowych piosenek to moja misja. Jeśli jednak ta myśl jest niewystarczająca, z pomocą przychodzą mi ramiona mojego męża. Czasem zwykłe przytulenie daje mi siłę i energię do działania.
RwM: Która z piosenek na Twojej najnowszej płycie jest Ci najbliższa?
B.K.: Myślę, że jest to piosenka tytułowa „Zdobyłeś”. Tam odsłaniam się najbardziej, to jest moja osobista historia. Najwspanialsze jest to, że rzeczywistość opisana w piosence cały czas trwa. Śpiewam o tym, co się dzieje u mnie tu i teraz.
Rozmawiała Agnieszka Gasparska
Świetny wywiad 🙂 szczery i dający do myślenia młodym rodzicom
Niestety, mecierzyństwo łatwe nie jest, ważne byleby dziecko było zdrowe, to już największy problem z główy. Pozdrawiam.