Close
Dlaczego „babciowe” to zły pomysł? Bo istnieją lepsze, systemowe rozwiązania

Dlaczego „babciowe” to zły pomysł? Bo istnieją lepsze, systemowe rozwiązania

Dlaczego „czepiamy się opozycji”? Dlaczego nie chwalimy pomysłu, który według Donalda Tuska, pomoże kobietom wrócić na rynek pracy po urodzeniu dziecka? Dlatego, że „babciowe” to zły pomysł!

Jakie rozwiązania w takim razie realnie wesprą pracujących rodziców, a szczególnie mamy, które chcą wrócić do pracy po urodzeniu dziecka? Pomysłów jest kilka — dostępność żłobków lub innych form opieki dla dzieci do lat 3, zaangażowanie ojców w opiekę nad dziećmi i zmiana myślenia o opiece nad dziećmi.

Babciowe to zły pomysł, bo nie każdy ma babcię czy dostęp do żłobka

Co zrobią z „babciowym” rodzice, którzy mieszkają w innym mieście niż babcia? Skorzystają ze żłobka? Niekoniecznie. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego ⅔ gmin w Polsce nie ma dostępu do żłobka. A tam, gdzie opieka jest dostępna, „prawie 61% wszystkich miejsc w placówkach opieki nad dziećmi w wieku do lat 3 to miejsca w placówkach sektora prywatnego”. 1500 zł „babciowego” to pomysł polityków, którzy najwyraźniej nie znają tych danych. Albo nie wiedzą, ile kosztuje opieka w prywatnym żłobku czy klubiku dziecięcym. Po raz kolejny widzimy, że zapewnienie opieki dzieciom to prywatna sprawa rodziny. Rządzący nie muszą się tym interesować.

Rozwiązanie systemowe? Dostępna i bezpłatna opieka dla dzieci. Ale to nie wszystko. Skoro chcemy wprowadzać rozwiązania rzeczywiście zachęcające matki do powrotu do pracy, zastanówmy się, jaką opiekę oferujemy. Żłobki-molochy, przygotowane na przyjęcie 150 dzieci, to relikt przeszłości. Mimo że miasta nadal chwalą się takimi inwestycjami.

Co w takim razie oprócz żłobków? Powinniśmy rozwijać system alternatywnych form opieki, np. dziennych opiekunów. Każdy taki opiekun czy opiekunka będzie się zajmować maksymalnie 5 dzieci od ukończenia 20 tygodnia życia do lat 3. W mniejszej grupie, w warunkach domowych lub zbliżonych do domowych. Dzięki temu maluchy szybciej się w nowej sytuacji odnajdą, a rodzice i dzieci łatwiej przejdą przez okres adaptacji. Ta forma opieki pozwoli też tworzyć nowe miejsca pracy, np. dla mam kończących urlop związany z opieką nad dzieckiem, które szukają nowej drogi zawodowej. 

Babciowe to zły pomysł, bo wspiera rozwój szarej strefy

Załóżmy, że rodzice chcą zatrudnić dziennego opiekuna lub nianię. Załóżmy, że koszt takiej opieki to 20 zł/godzinę. Koszt miesięczny to niemal 3500 zł netto! Jak na dłoni widać, że 1500 zł „babciowego” to zły albo po prostu nieprzemyślany pomysł. Ta kwota pozwoli jedynie na zatrudnienie opiekunki „na czarno”, co nie daje żadnego poczucia bezpieczeństwa ani rodzicom, ani opiekunce. Obie strony mogą w dowolnym momencie zrezygnować z takiego układu.

Rozwiązanie systemowe? Dopłata do legalnego zatrudniania niań i opiekunów dziennych. Obecnie od połowy minimalnego wynagrodzenia składki opłaca ZUS, pozostałą część składek muszą zapłacić rodzice. Dla wielu z nich nadal jest to zbyt drogie rozwiązanie. Dopłata gwarantowana przez państwo pozwoliłaby nianiom wyjść z szarej strefy, czyli wrócić na rynek pracy — legalnie zarabiać, odprowadzać podatki i odkładać na emeryturę. 

Babciowe to zły pomysł, bo nie zauważa roli ojców w wychowaniu dzieci

Czy dziecko nie ma taty ani dziadka? Dlaczego nadal, kiedy mówimy o opiece nad dziećmi, w dyskusji niewidoczny jest ojciec dziecka? To, że nie zauważamy w tym kontekście roli taty, jest kolejnym argumentem za tym, że „babciowe” to zły pomysł.

Zamiast jak zwykle zastanawiać się nad tym, jak zorganizuje się matka, żeby wrócić do pracy, wesprzyjmy rodziców w dzieleniu się opieką. Pokazujmy, że ojcowie też mogą brać na siebie obowiązki opiekuńcze, też mogą być pracownikami, którzy biorą urlop po narodzinach dziecka i L4, kiedy ich dziecko zachoruje. Zauważmy w końcu, że rola ojców w wychowaniu dzieci powinna być zdecydowanie większa niż obecnie.

Rozwiązanie systemowe? Lepiej płatne urlopy opiekuńcze dla ojców. 23 marca 2023 prezydent podpisał ustawę wdrażającą w Polsce dyrektywę work-life balance. Unijne przepisy zobowiązały nas do wprowadzenia dodatkowych 9 tygodni nieprzenoszalnego urlopu dla ojca. Szkoda, że wprowadzamy te zmiany bardzo zachowawczo. Zabrakło kampanii społecznej, która uświadomiłaby polskim ojcom, że nabywają to nowe prawo. I pokazała, jak ważne jest korzystanie z tego świadczenia i angażowanie się w opiekę nad dzieckiem. 

Sama ustawa, mimo że jest krokiem w dobrym kierunku, rozczarowuje. Zasiłek za urlop rodzicielski dla taty będzie wynosił 70 proc. wynagrodzenia, więc nie zachęci ojców do korzystania z tego urlopu. Wystarczy spojrzeć na dane z ZUS-u — obecnie z urlopu ojcowskiego, płatnego 100 proc. korzysta w Polsce 185 tys. ojców (55 proc.), z urlopu rodzicielskiego, płatnego 60 proc. korzysta 3 658 ojców (zaledwie 1 proc.). Okazuje się, że rodzice potrafią liczyć i korzystają z tych urlopów, na których mniej stracą.

Babciowe to zły pomysł, bo utrwala stereotypy

Kolejny raz stereotypowo traktujemy kobiety jak domyślne opiekunki. Mężczyzn nie widać, kiedy mowa o opiece nad dziećmi, osobami starszymi czy z niepełnosprawnościami. „Babciowe” to zły pomysł, bo utrwala ten stereotyp.

Kolejny raz słyszymy komunikat: „to kobiety mają się w Polsce zajmować dziećmi”. Gdzie w tym wszystkim są mężczyźni? Dlaczego w pomyśle, który ma aktywizować kobiety i pomóc im w powrocie na rynek pracy nie ma mowy o urlopie rodzicielskim dla ojców? Czy nie lepiej wydać pieniądze na takie świadczenia? 

Rozwiązanie systemowe? Pokazywanie i promowanie równego podziału opieki nad dziećmi. Nie ma tutaj przepisu na szybkie zmiany. Ale to rząd ma narzędzia, żeby systemowo i stanowczo zmieniać to, jak społeczeństwo i pracodawcy postrzegają rodziców i równy podział obowiązków opiekuńczych. Na razie „53 proc. pracujących ojców obawia się, że ich pracodawca źle odebrałby skorzystanie z urlopu rodzicielskiego”. A nieliczni „odważni”, którzy będą chcieli z tego świadczenia skorzystać, zrezygnują z powodów ekonomicznych. Kobiety nie wrócą do pracy dzięki 1500 zł, ojcowie nie zajmą się dziećmi, jeśli zabierzemy im 30 proc. wynagrodzenia.

„Kobieta, która zdecyduje się, że jednak chce wrócić do pracy, otrzyma te 1500 zł, które może przeznaczyć na żłobek, na opiekę, może też podzielić się tymi pieniędzmi z tą »przysłowiową, symboliczną« babcią”. — twierdzi Donald Tusk. I niestety, myli się w wielu kwestiach. 

Po pierwsze, kobiety nie chcą „jednak” wrócić do pracy. Aż 94 proc. kobiet chce wrócić do aktywności zawodowej po urodzeniu dziecka. Nie ma tu zmiany planu A „zostaję mamą i zostaję w domu” na plan B „JEDNAK wrócę do pracy”.

Po drugie, 1500 zł nie pomoże mamom, które są na ten powrót zdecydowane, wrócić na rynek pracy szybciej.

A po trzecie, czas najwyższy zmienić myślenie, że „wysiłek polskich rodzin bardzo często, wtedy kiedy pojawia się dziecko na świecie, to jest oczywiście wysiłek matki”. Ten wysiłek można podzielić, a dzielenie się nim potraktować jak inwestycję w wyższą dzietność i poprawę sytuacji demograficznej w Polsce. I nie wystarczy tu 1500 zł. Potrzebujemy zaangażowania i wysiłku ze strony rządu, samorządów, pracodawców i ojców. A nie tylko babć i matek.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Co każdy rodzic powinien wiedzieć?

 

  • jak bezpiecznie i przyjemnie dojechać tam gdzie chce;
  • jak ciekawie spędzić weekend;
  • gdzie zjeść rodzinny obiad lub wypić kawę;
  • do jakiego muzeum można wjechać wózkiem
  • który pracodawca pozwoli przyjść z dzieckiem do pracy.

To i wiele więcej wprost na Twoją skrzynkę!

ZAPISZ SIE!