Połowa wakacji za nami, rodzicom został więc już ‘tylko’ miesiąc kombinowania, jak zapewnić dzieciom opiekę w wakacje. Kombinowania, bo wakacyjne dyżury w przedszkolach niestety nie rozwiązują problemu. A już na pewno nie są dostępne w każdej miejscowości i dla każdej rodziny.
Temat nie jest nowy. Fundacja Rodzic w mieście już w grudniu 2018 roku interweniowała w tej sprawie u Wiceprezydentki Warszawy, Pani Renaty Kazanowskiej. Zwracałyśmy uwagę na to, że wakacyjne dyżury w warszawskich przedszkolach nie zapewniają wystarczającej liczby miejsc dla wszystkich przedszkolaków. A samo funkcjonowanie tych dyżurów także pozostawia wiele do życzenia.
Minęło 6 lat, a my dalej spotykamy się z niezrozumieniem ze strony władz samorządowych, i ze zdziwieniem polityczek i polityków, kiedy poruszamy ten temat. Ale dla rodziców sytuacja nie jest ani nowa, ani zaskakująca. Jest trudna i wymaga logistycznej gimnastyki — jak by nie liczyć, wakacje w szkole lub przedszkolu trwają dłużej niż 26 dni, a tyle dni urlopu ma przeciętny rodzic. Widzimy to wyraźnie w odpowiedziach prawie 300 rodziców, którzy uzupełniają naszą ankietę i opowiadają, jak wygląda opieka nad dziećmi w wakacje (kliknij, żeby wypełnić ankietę).
Wakacyjne dyżury — w przedszkolach, w żłobkach, a może w klasach 1-3?
W 2015 roku do Sejmu wpłynęła interpelacja numer 33657. Ówczesna Ministra Edukacji Narodowej, Joanna Kluzik-Rostkowska, została zapytana przez posła Józefa Lassotę o stanowisko w sprawie wakacyjnej opieki nad dziećmi pracujących rodziców.
Poseł Lassota przypomniał w swojej interpelacji o tym, że 2 miesiące wakacji i 2 tygodnie ferii zimowych to więcej, niż 2-3 tygodnie urlopu, które przysługują rodzicom. I o potrzebie systemowych rozwiązań, które mogłyby wspierać rodziców w opiece nad dziećmi w okresie wakacyjnym. Zadał też dwa pytania:
„Czy i jakie rozwiązania w tym zakresie przewiduje wprowadzić kierowane przez Panią Ministerstwo?
Czy kierowany przez Panią resort planuje podjęcie działań zmierzających do rozwiązania togo problemu, który nurtuje wielu rodziców?”
W odpowiedzi, którą Ministerstwo Edukacji Narodowej wystosowało na tę interpelację, czytamy między innymi, że „przepisy prawa oświatowego nie zakazują otwierania świetlicy szkolnej na czas wakacji” oraz „formy wypoczynku oraz zajęć […] podczas wakacji […], zależą od inicjatywy, zaangażowania oraz zasobów finansowych danego samorządu terytorialnego”.
Czyli jeśli jest jakaś szansa na wakacyjne dyżury w szkołach, podobne do tych w przedszkolu czy w żłobku, zdaniem Ministerstwa Edukacji Narodowej, jest to zadanie dla samorządów. W tekście nie ma wyraźnej odpowiedzi na pytania posła Lassoty, ale można ją chyba ująć tak: ministerstwo nie przewiduje wprowadzenia żadnych rozwiązań w tym zakresie.
Według naszej wiedzy to jedyna interwencja poselska w kwestii dyżurów wakacyjnych. A minęło od niej aż 9 lat! Dlatego nasza fundacja postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i na poważnie zająć się tym tematem. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tych działaniach, możesz to zrobić, wpłacając darowiznę.
Jak się dostać na wakacyjne dyżury w przedszkolach?
Zostawmy (na chwilę) szkoły. Rodzice młodszych dzieci powinni być zadowoleni, bo przecież wakacyjne dyżury w przedszkolach pozwalają im na skorzystanie z letniej opieki w innej placówce i spokojne zaplanowanie wakacji. Czy na pewno?
W naszym wniosku do władz Warszawy w 2018 roku pisałyśmy:
„Od września 2018 r. w stolicy jest 46 000 dzieci w wieku przedszkolnym. W tym roku burmistrz Wilanowa nie znalazł miejsc dla 137 trzylatków i zostały one wysłane poza granice dzielnicy. 18 dzieciom wskazał miejsca na Ochocie, 77 – w Śródmieściu, kolejnym 28 – na Woli, a 14 – aż na Pradze. […]
Dwutygodniowe dyżury w warszawskich placówkach są zorganizowane:
– turnus I – w 133 przedszkolach i szkołach, 11320 miejsc
– turnus II – w 109 przedszkolach i szkołach, 8600 miejsc
– turnus III – w 96 przedszkolach i szkołach, 9945 miejsc
– turnus IV – w 123 przedszkolach i szkołach, 10440 miejsc”
Jak by nie liczyć, miejsc na wakacyjnych dyżurach jest zdecydowanie mniej, niż warszawskich przedszkolaków. Ale to nie wszystko. Załóżmy, że nasze dziecko będzie tym szczęśliwcem, który dostanie się na (kilka) dyżurów w innych placówkach. Jak wygląda ta pełnia szczęścia?
Dziecko, które we wrześniu przechodziło (często długą i trudną) adaptację w przedszkolu, w wakacje co dwa tygodnie trafia do innej, nieznanej placówki. Musi się odnaleźć wśród nowych dzieci i opiekunek. Rodzice z kolei muszą dotrzeć do dyżurujących przedszkoli w różnych dzielnicach, często daleko od domu i pracy. Ogromny stres dziecka i trudności z dojazdem prowadzą do tego, że rodzice rezygnują z takiej z opieki w czasie wakacji i organizują czas z dzieckiem w domu.
Wakacyjne dyżury — czego potrzebujemy w przedszkolach, żłobkach i szkołach?
Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie: Czy wakacyjne dyżury w przedszkolach, czy placówkach dla młodszych i starszych dzieci są w ogóle rodzicom potrzebne?
Jak pisał w 2019 roku tygodnik Polityka:
„[…] Rodzic ma w najlepszym wypadku 26 dni urlopu, ale jeśli pracuje krócej niż 10 lat – tylko 20 […] Dziecko ma 62 dni wakacji letnich, dwa tygodnie ferii, około 10 dni bożonarodzeniowej i noworocznej przerwy świątecznej, kilka dni przerwy wielkanocnej, kilka dni w okolicach Wszystkich Świętych plus wszystkie możliwe okolicznościówki: na dzień nauczyciela, matury, pożegnanie klas starszych. W sumie około 3 miesięcy – dni 90”.
Jakich rozwiązań w takim razie potrzebujemy? Spójrzmy na propozycje pracujących rodziców, którzy wypowiadali się w naszej ankiecie.
- Rodzice potrzebują systemu, który pozwoli im zaplanować urlop z wyprzedzeniem. Bez niespodzianek i zmian w ostatniej chwili.
„Przedszkole jest zamknięte przez 2 tyg., czyli niewiele, ale termin podają w kwietniu/maju a w firmach plany urlopowe trzeba wypełniać na początku roku. Podobnie w przypadku zorganizowania wakacji rodzinnych. Często trzeba zaklepać termin w pierwszym kwartale. Było tak, że dostaliśmy urlop na wakacje, a przedszkole ogłosiło, że zamyka się akurat, jak musieliśmy wrócić do pracy”.
- 2 miesiące wakacji bez systemowego wsparcia w opiece nad dziećmi to dla pracujących rodziców za dużo.
„Uważam, że placówki powinny być otwarte przez większość wakacji i zamykać się np. na 2-3 tygodnie. Rodzicom zdecydowanie łatwiej jest załatwić opiekę dla dziecka przez 2-3 tygodnie, niż przez 2 miesiące, zwłaszcza gdy dziecko wiekowo nie łapie się na żadne akcje organizowane przez miasto”.
„Rodzice małych dzieci (do 3. klasy podstawówki) powinni mieć więcej urlopu; ten system jest przestarzały i opiera się na domyślnej opiece nad dziećmi przez jakąś niepracującą kobietę z rodziny — siostrę, mamę, ciocię, babcię”.
- Półkolonie, wakacyjne zajęcia dla dzieci w szkole czy inne formy opieki nad dziećmi muszą być tańsze i gotowe na przyjęcie dużo większej liczby dzieci.
„Półkolonie kosztują i to dużo […] Wykupiliśmy jeden turnus – 700 zł. Na półkolonie w szkole niesamowicie trudno się dostać. Raz się to udało na 4 podejścia”.
„Jako rodzice pozbawieni pomocy rodziny w opiece nad dziećmi jesteśmy przerażeni tym, co poczniemy podczas wakacji na początku szkoły podstawowej. Nie stać nas na opłacenie prawie dwóch miesięcy (nie licząc naszego urlopu) opieki nad dziećmi czy tylu wyjazdów”.
- System dyżurów wakacyjnych w przedszkolach się nie sprawdza, musimy go unowocześnić, żeby odpowiadał na potrzeby rodziców i dzieci.
„Dyżury wakacyjne w innych placówkach w ogóle się nie sprawdzają — dzieci nie chcą zostawać w obcym miejscu, w którym opieka jest organizowana na zasadzie »przeczekalni«, bez zaangażowania pracowników w stworzenie dobrej atmosfery”.
„Uważam, że idea dyżurów jest absurdalna i bardzo krzywdząca dla dziecka. Odbiera dziecku poczucie bezpieczeństwa, a rodziców skazuje na konieczność podjęcia bardzo trudnych wyborów. Nie rozumiem, dlaczego przedszkola państwowe nie mogą tak jak prywatne działać przez cały rok (z przerwą wakacyjną max. 2 tyg.). Z tego powodu nie zdecyduje się na państwowe przedszkole, choć koszty prywatnego niejednokrotnie przerastają moje możliwości finansowe”.
Co dalej z wakacyjną opieką nad dziećmi?
Zbieramy Wasze opinie w konkretnym celu. Chcemy pokazać, że przepisy obowiązujące w Polsce nie nadążają za tym, jak zmieniły się polskie rodziny i realia wychowywania dzieci w ciągu ostatnich lat. Na przykład, według Państwowej Inspekcji Pracy:
„[…] zgodnie z art. 1731 Kodeksu pracy, urlopu opiekuńczego nie można wykorzystać, by sprawować opiekę nad zdrowym dzieckiem np. w czasie wakacji. Przysługuje on tylko wtedy, gdy konieczność opieki wynika z przesłanek medycznych”.
Natrafiamy więc tutaj od lat na te same problemy — placówki opiekuńcze mają za dużo dni wolnych, wakacyjne dyżury w przedszkolach nie są realnym wsparciem, młodsze dzieci w szkołach nie mają nawet tej opcji, a rodzicom nadal przysługuje tylko 26 dni urlopu.
Nowe rozwiązania, dla tzw. ‘rodzin nuklearnych’, bez dziadków i sieci wsparcia w postaci innych opiekunów, muszą się w Polsce pojawić jak najszybciej. Dlatego postanowiłyśmy wziąć sprawy w swoje ręce i na poważnie zająć się tym tematem. Dla fundacji Rodzic w mieście będzie to jeden ze sztandarowych tematów na kolejnych spotkaniach Rady ds. kobiet na Rynku Pracy przy Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tych działaniach, możesz to zrobić, wpłacając darowiznę.